
Scotland allows Poles like me to have our dream lives
STV's Polish columnist Tomasz Orynski describes why so many of his compatriots love living here.
Tomasz Oryński is STV's Polish columnist and writes a monthly essay on his life in Scotland.
Felieton Tomasza publikujemy także po polsku - poniżej.
The internet nowadays is full of people who are happy to tell you how to have a good life.
One group urges you to join them in leaving the rat race, drop everything and retire to some exotic country where life is cheap and beaches are beautiful.
Another group includes motivational speakers who urge you to leave your comfort zone and become a great success. They assure you everything is possible as long as you want it enough.
But what if you want to live in your cosy comfort zone without venturing halfway across the globe, if you are not into challenging the world with your ideas or winning the rat race?
For many Poles, the UK makes those dreams possible. Polish salaries are still quite low compared to British ones but don't get me wrong: many people have a comfortable life in Poland at decent level.
Unfortunately in most cases this is possible only thanks to working extra hours or having one than one job.
However, if you worked as hard in the UK then you might quickly build a life with a much higher standard of living. Many Poles do just that.
Several of my friends drive good cars, enjoy tropical holidays twice a year, have bought themselves nice flats or houses and they will pay off their mortgages much quicker than their counterparts in Poland.
This is also great for the UK as those hard-working people are contributing to economic growth.
As pointed out by Polish sociologist and philosopher Zbigniew Bauman, measuring someone's economic value is not necessarily the best way to describe one's quality of life.
Despite the dull picture of austere Britain painted by the UK media for Poles, the UK is a great place to enjoy life.
The purchasing power of your average Briton is much higher than that of someone who does similar work in Poland.
In Wrocław, for example, living in a small flat in communist-era concrete block will cost you more than average monthly salary.
Meanwhile in Glasgow you can rent a decent one-bedroom flat for less than two weeks of your minimum wage.
Some things are more expensive in the UK but the bottom line is that while in Poland earning the national minimum wage you will be balancing at the edge of survival, in Britain you can have a nice life.
Of course, it depends what your expectations are.
The traditional British way of life with a quick pint in the pub almost every evening and eating out on regular basis might be well over your budget.
If you are Polish, however, and tend to lead your social life by inviting each other to your own place, cook at home and enjoy hillwalking or wild camping plus go for your holidays to Poland where you can stay with your family or friends, a low-income job might be even more than you need.
This is why many Poles decide to work part-time only and spend remaining time to realise their passions. I know it is possible, as I am one of them.
I went to the university to study in a field that does not exactly makes me the hottest cookie in the job market but this is something I was always fascinated about.
As an EU citizen I had my tuition fees covered but I did not qualify for any kind of student loans.
For five years I had to support myself with part-time work and savings from my summer jobs - and by graduating with 2:1 I proved that it is perfectly possible.
Yes, sometimes it was tough but if I did not live on my own in a studio flat and pay for my new car - that I needed for my job - it would be a lot easier.
And it's not that Poles are more hard-working than our British counterparts. We are simply more used to living on a prayer, being unsure if your ends will meet at end of the month, so we've learned how to manage our budgets better.
According to SAAS, the average Scottish student graduates with slightly over £10,000 of debt.
If you have studied for five years, that is less than £50 per week.
Many of my fellow university students were spending much more in the pubs or takeaways every week.
So for British students who can count on the bank of mum and dad in an emergency, finishing university debt free should be even easier. Life becomes even easier when a couple decide to live together.
If you rent a one-bedroom flat for £400 and council tax and household bills it will come to around £600.
Let's say food, drinks, clothing, transport and other needs accumulate to another £600. If each of them brings home £200 per week, they still have £400 to spare for holidays, eating out, entertainment and other perks.
It is not that hard to find a job that pays much better. That way you can work just a few days per week, spending the extended weekends kite-surfing on the beach.
You could even choose to work full-time for most of the year and then go travelling for another few months.
It may not be a path to high-flying career or boost your country's economy greatly but if you believe that you don't live to work but work to live this is a great way to live your life to the full. Many people decide to do just that.
The Polish press often portrays Poles in Britain as people who often fail to realise their career potential.
The fact is that for many of them working part time or in lower end labour market is not a failure but a matter of choice. And it is Britain that makes this choice possible.
W dzisiejszych czasach Internet pełen jest ludzi, którzy tylko czekają aby pouczać Cię, jak osiągnąć szczęście w życiu. Jedni zachęcają, abyś dołączył do nich - opuścił wyścig szczurów, rzucił wszystko i wyjechał do jakiegoś egzotycznego kraju, gdzie życie jest tanie a plaże przepiękne.
Do drugiej grupy zaliczają się mówcy motywacyjni, którzy zachęcają do "opuszczenia swojej strefy komfortu" i odniesienia Wielkiego Sukcesu. Zapewniają oni, że jeśli tylko chcieć wystarczająco mocno, można osiągnąć wszystko.
Ale co, jeśli to, czego chcemy to właśnie życie w naszej przytulnej strefie komfortu? Co jeśli nie chcemy rzucać wszystkiego lub, przeciwnie, rzucać się w wir kariery w wielkiej korporacji?
Dla wielu Polaków taką odpowiedzią jest Wielka Brytania. Zarobki w Polsce, w porównaniu do brytyjskich, są wciąż stosunkowo niskie. Nie znaczy to oczywiście, że wszyscy w Polsce biedują, bo wielu ludzi żyje na przyzwoitym poziomie. Jednak w wielu przypadkach okupione jest to ciężką pracą, zostawaniem po godzinach lub braniem dodatkowych zleceń. Jednak jeśli ktoś jest gotów pracować tak samo ciężko w Wielkiej Brytanii, może pozwolić sobie na życie na znacznie wyższym poziomie: wielu Polaków właśnie tak żyje. Wielu z moich znajomych jeździ dobrymi samochodami, podróżuje do ciepłych krajów kilka razy w roku, kupiło sobie domy albo mieszkania w dobrych dzielnicach i spłacą swoje kredyty znacznie szybciej niż ich rówieśnicy w Polsce.
To jest także dobre dla Wielkiej Brytanii, bo swoją pracą dokładają się do wzrostu PKB tego kraju. Jednak jak zauważył Zbigniew Bauman, słynny polski filozof i socjolog, Produkt Krajowy Brutto niekoniecznie musi odzwierciedlać jakość życia. Pomimo malowanego w czarnych barwach przez brytyjskie media kryzysu na wyspach, dla Polaków, którzy chcą po prostu cieszyć się życiem, Wielka Brytania jest wciąż świetnym miejscem. Przeciętny Brytyjczyk może za swoją pensję kupić znacznie więcej niż jego odpowiednik w Polsce. Na przykład wynajęcie mieszkania w bloku z wielkiej płyty we Wrocławiu może kosztować nawet więcej niż przeciętna polska płaca. Tymczasem w Glasgow przyzwoite mieszkanie można mieć za mniej niż zarobi się pracując za minimalną stawkę.
Niektóre rzeczy są w Wielkiej Brytanii droższe, ale nie da się nie zauważyć że podczas gdy w Polsce pracując za minimalną sta wkę balansuje się na granicy przeżycia, za minimalną stawkę brytyjską można żyć całkiem przyzwoicie.
Choć oczywiście zależy to od tego, jakie kto ma oczekiwania. Tradycyjny brytyjski styl życia z codziennym piwkiem po pracy w lokalnym pubie i częstych wizytach w restauracjach czy nawet zamawianiu jedzenia na wynos może być ponad stan pracującego za 7.20 na godzinę. Jeśli jednak jesteś Polakiem, którego życie towarzyskie toczy się w prywatnych mieszkaniach, gotuje posiłki od zera w domu, weekendy spędza wędrując po górach lub biwakując pod gołym niebem a na wakacje jeździ odwiedzać rodzinę i przyjaciół w kraju, nawet najniższa wypłata może z nadwyżką zaspokoić Twoje potrzeby. To dlatego właśnie wielu Polaków decyduje się pracować na część etatu i miast robić karierę, realizować swoje pasje. Wiem, że jest to możliwe, bo sam jestem jednym z nich. Podjąłem studia na kierunku, który niezupełnie czyni mnie najbardziej pożądaną osobą na rynku pracy, było to jednak coś, co zawsze mnie fascynowało.
Jako obywatel Unii Europejskiej moje czesne opłacał szkocki rząd, jednak nie kwalifikowałem się na żadne studenckie kredyty. Przez pięć lat musiałem więc utrzymywać się z pracy na część etatu oraz pieniędzy odkładanych podczas ciężkiej pracy w wakacje. Mój dyplom z drugą najlepszą oceną z możliwych jest dowodem, że coś takiego nie jest bynajmniej niemożliwe.
Owszem, czasem bywało ciężko, ale gdybym nie upierał się przy mieszkaniu we własnej kawalerce i nie spłacał samochodu, którego kupno wymusiła wykonywana przeze mnie prace, byłoby mi znacznie łatwiej. Ktoś kto dorastał w Polsce z pewnością jest lepiej przystosowany do radzenia sobie z finansowymi trudnościami, bo wiązanie końca z końcem jest wyzwaniem w wielu polskich rodzinach. To dlatego często radzimy sobie lepiej niż Brytyjczycy, którzy wcale nie są bardziej leniwi czy mniej zdolni od nas.
Według danych szkockiej agencji rządowej SAAS, przeciętny szkocki absolwent uniwersytetu wchodzi w dorosłe życie z nieco ponad £10,000 długu. Jeśli studia trwają pięć lat, to oznacza to niecałe 50 funtów na tydzień. Wielu z moich kolegów z uczelni wydawało znacznie więcej na piwo czy jedzenie na wynos, myślę więc, że i dla brytyjskich studentów, którzy zawsze mogą liczyć na dofinansowanie od rodziców, ukończenie studiów bez długów powinno być jeszcze łatwiejsze. Sytuacja wygląda jeszcze lepiej, kiedy żyje się wspólnie z partnerem. W Glasgow jest możliwe wynajęcie niewielkiego mieszkania za 400 funtów miesięcznie, co wraz z podatkiem municypalnym i opłatami dojdzie może do 600 funtów. Załóżmy że jedzenie, picie, ubrania, transport i inne potrzeby to drugie tyle. Jeśli każde z partnerów przynosi do domu 200 funtów na tydzień, zostaje im na koniec miesiąca 400 funtów na inne atrakcje, wyjścia do restauracji, rozrywkę i hobby.
A nie jest przecież trudno znaleźć pracę za stawkę wyższą niż minimalna. W ten sposób możliwym jest pracować jedynie kilka dni w tygodniu, spędzając przedłużone weekendy na przykład uprawiając kite-surfing. Można też pracować na pełen etat przez większość roku a potem udać się na kilkumiesięczne wakacje.
Być może nie będzie to najprostsza ścieżka do sukcesów zawodowych czy zwiększania produktu krajowego brutto, jednak jeśli jesteś zwolennikiem teorii, że nie żyje się po to, aby pracować, ale pracuje po to by żyć, może być to świetny sposób na to, aby przyjemnie spędzić czas na tej planecie. Wielu ludzi wybrało właśnie taki sposób na życie.
W polskiej prasie często przeczytać można o tym, jak Polacy na wyspach marnują swój potencjał zawodowy. Prawda jednak jest taka, że dla wielu z nich pracowanie na część etatu czy poniżej swoich możliwości nie jest oznaką porażki tylko wyborem stylu życia. Wyborem, który możliwy jest dopiero na emigracji.